Błękitny Klif

Vincenzo

Również się zaśmiał. - Robi się powoli późno. Może udamy się już do rezydencji, hm ? - Zaproponował.

Cristal

- Z wielką przyjemnością. - odpowiedziała patrząc jeszcze raz na niebo. Podobały jej się gwiazdy, ale księżyc jeszcze bardziej.

Vincenzo

Tak więc Viy trzymając kochaną za łapę ruszył w stronę posesji z wymalowanym uśmiechem na kufie.

z.t

Cristal

Cristi szła obok niego, wesoła iż jej ukochany dalej ją kocha, i że nie kłamał.

z.t

Selvyn

Szary basior błądząc po tutejszych terenach dotarł właśnie w to miejsce. Rozglądnął się z zaciekawieniem, lustrując je czujnym wzrokiem. Podszedł na kraniec Klifu i uniósł łeb, zamykając oczy, gdy wiatr pieścił mu sierść. Uśmiechnął się do siebie i otworzył ślepia, wpatrując się w milczeniu w księżyc. Po chwili zaczął nucić starą piosenkę jeszcze za swego dzieciństwa, przypominając sobie stare czasy.

Shashile

Dziwnym trafem przechodziła nieopodal, ostatnimi czasy często wpadała na różne interesujące osoby, od tak sobie spacerując. Tym razem trafiła na Selvyna, musiała więc mieć wyjątkowe szczęście. Zaśmiała się pod nosem i podeszła do niego od tyłu, otarła się bokiem o jego bok i przy nim usiadła. - Salve, Selv. - Wymruczała w końcu, kątem oka śledząc wyraz jego pyska. Uśmiechnęła się delikatnie i owinęła przydługawym ogonem jedną z własnych łap. Czekając na jakąś jego reakcję, rozejrzała się wokoło, jakby sprawdzając, czy nikt ich nie podgląda.

Selvyn

Zdziwiony i lekko zaskoczony drgnął, gdy otarła się o niego. Gdy już ją poznał, uśmiechnął się i znów począł patrzeć w księżyc - Salve, Hile. Piękna dziś noc, co?
- Mruknął, po czym zwrócił na nią swój wzrok, nadal uśmiechając się. Położył swój pysk na jej łbie. - Nie spodziewałem się, że Cię tu zastanę... - Mruknął ponownie, zgodnie z prawdą, bo był pewien, że będzie tu sam.

Shashile

- Tak, piękna. - Odparła cicho, kładąc uszy po sobie i nieco unosząc łeb, by móc spojrzeć w niebo. Ziewnęła ukradkiem i przesunęła koniec ogona po jego grzbiecie, lekko go łaskocząc. - Szczerze mówiąc, ja też nie spodziewałam się, że ktokolwiek tu będzie. Nie przeszkodziłam w czymś? - Powiedziała nieco rozbawionym tonem, dźwigając na łbie dość ciężki pysk basiora.

Selvyn

Zdjął z niej pysk i ponownie się uśmiechnął - Nie, Hile, nigdy nie będziesz mi przeszkadzać. Nie robiłem nic ważnego. - Zakołysał ogonem, wypinając do przodu pierś, wdychając chłodne powietrze. Zadrżał lekko i spojrzał w gwiazdy - Jak Ci minął dzień, Hile? - Spytał po chwili milczenia, nadal wpatrując się w niebo.

Shashile

- Dobrze wiedzieć. - Zaśmiała się dźwięcznie i lekko potrząsnęła łbem. - Dzień minął mi całkiem miło, ale nie był jakiś wyjątkowy. - Odpowiedziała po chwili zastanowienia. Gdyby miała ramiona, zapewne by nimi wzruszyła. - A Tobie? - Zapytała, przysuwając się nieco bliżej niego. Ułożyła wąski łeb na wyciągniętych przed sobą łapach.

Selvyn

Ułożył łeb na jej karku, starając się zbytnio jej nie obciążać i wysunął łapy przed siebie, kładąc jedną na niej - Dzień jak co dzień. Nic ciekawego, zwiedzałem tutejsze tereny. - Zamknął lśniące ślepia, gdy wiatr znów zaczął bawić się jego sierścią. Wtulił się bardziej w waderę, owijając ogonem łapę*

Shashile

Przytaknęła cicho i nieznanie uniosła łeb, spojrzenie złotych oczu ulokowała na białym krążku księżyca wiszącym na czarnym sklepieniu. - A jak Ci się tutaj podoba, Selvciu? - Zagadnęła po chwili, przelotnie zerkając w oczy partnera.

Selvyn

Otworzył ślepia, także patrząc jej w oczy z uśmiechem - Tutejsze tereny są piękne, a choć zwiedziłem ich dopiero część, myślę, że reszta będzie równie wspaniała. To samo tyczy się wilków. Nikogo tu jeszcze nie poznałem, ale sądzę, że są wspaniali. - Zamruczał cicho - A ty od kiedy tu jesteś, Hile?

Shashile

- Należę do tej watahy od około roku, ale szczerze mówiąc, większości członków nie znam. Ale ci, których znam, są naprawdę sympatyczni. - Wymruczała w odpowiedzi i uniosła łeb jeszcze wyżej, aby bezceremonialnie ułożyć go na silnym karku Selvyna. - Mam zamiar zostać tu dłuższy czas. - Dodała, zamiatając ziemię ciemnym ogonem.

Selvyn

Gdzie ty, tam i ja. - Mruknął w odpowiedzi i uśmiechnął się do siebie, patrząc w gwiazdy. Potrząsnął delikatnie łbem uważając, by nie zrzucić Hile i zamiótł ogonem ziemię, przymykając trochę oczy, lecz nadal pozostając czujnym na wszelkie ruchy.