Łąka koniczyny

Inuss

Słysząc jej słowa, uśmiechnął się lekko. Niezmiernie się cieszył, że miał ją przy sobie i, że mógł być z nią. Ona jako jedyna była jego marzeniem, które stało się teraz rzeczywistością. Teraz samiec chciał tylko żyć chwilą. - Wiem, kochana. I ja Ciebie też kocham, całym moim serduszkiem. - Szepnął cicho, opierając się brodą o jej łeb. - Z chęcią tu z Tobą zostanę, jest dziś w miarę ciepło, więc możemy tu dziś spać. - Dodał, znów wlepiając żywe spojrzenie w księżyc.

Shashile

Uśmiechnęła się swobodnie, słysząc odpowiedź partnera. - A spróbowałbyś nie kochać... - Zaśmiała się i miękkimi poduszkami jednej z łap pogładziła jego szyję. - Mhm. Dawno nie spałam poza legowiskiem, sama nie wiem dlaczego. Zresztą samemu to żadna przyjemność. A teraz jak mam Ciebie, z chęcią tu zostanę. - Odparła z rozbawieniem. Nieco odsunęła łeb od jego łba i posyłała mu czułe spojrzenie.

Inuss

Samiec uśmiechnął się lekko, a po chwili z jego pyska również wydostał się cichy, melodyjny śmiech. - Ale nie musimy od razu iść spać. Możemy sobie porozmawiać, albo po prostu posiedzieć i popodziwiać księżyc. - Powiedział cichym tonem, który bez przerwy utrzymywał. Wokół nich dało się słyszeć świerszcze i inne, nie do końca zidentyfikowane hałasy. - Sama wybierz, co chcesz robić. - Szepnął jej do ucha, po czym musnął je delikatnie nosem i uśmiechnął się lekko.