Miasteczko Gevrel

Akyes

Zaciekawiona spojrzała na czworonożnego. Nie przypominał za bardzo psa, lecz bardziej wilka. I do tego odezwał się do niej. - Witaj. Zowią mnie Akyes - mruknęła cicho, siadając pod ścianą, obok wilka. - Kim jesteś?

Victor

Jestem Victor - skinął delikatnie łbem w stronę rozmówczyni. Postanowił, że skoro ona przebywa tu w ludzkiej postaci, to on również i tak postąpi. W końcu w ludzkim mieście będzie bardziej bezpiecznie, jeśli się tu pojawi jako jeden z nich. Zmienił się w ciemnowłosego chłopaka, po czym podszedł bliżej, siadając na skrawku ziemi wolnej od śniegu. - Nikim specjalnym nie jestem, można powiedzieć, że jestem dość podobny do Ciebie - powiedział, uśmiechając się lekko. Począł przez chwilę przebierać palcami, by rozprostować je trochę. - Należysz do tutejszego stada, jak sądzę? - zapytał po chwili, przyglądając się jej.

Akyes

- W sumie... można tak powiedzieć, skoro wczoraj dołączyłam do tutejszego stada.
Poprawiła ręką grzywkę, by lepiej ukryć żółte oczy przed światem. Gdyby inni odkryli jej sekret, zabiliby bez wahania. Jedynie wilki mają takie ślepia.Oparła się delikatnie o ścianę i spojrzała w niebo.
- Do tej pory spotkałam tylko ciebie i Akelę. Innych nie miałam okazji poznać.
Teraz sobie przypomniała, że ma na sobie także bluzę, więc nasunęła kaptur na twarz.
- Przepraszam, że tak jakoś ukrywam twarz. To wszystko przez moje nietypowe oczy. - Zerknęła nieśmiało na chłopaka, uśmiechając się delikatnie.

Victor

Masz jeszcze dużo czasu, aby poznać wielu członków stada. Szczerze, ja też nie znam wszystkich - powiedział, rozglądając się po mieście. Mimo, że zmienili się w ludzi, kto wie, czy ktoś ich nie zaczepi. Mimo wszystko, byli obcy w tym mieście. - Twoje oczy? - spytał, ostatecznie zatrzymując wzrok na niej. - Nie masz co ukrywać, moje też lekko błyszczą, czy jestem wilkiem, czy człowiekiem - powiedział po chwili, próbując trochę ją pocieszyć. - Zawsze, jeśli jakiś człowiek nas zobaczy, możemy gdzieś uciec, jest tu wiele miejsc do odwiedzenia - dodał, uśmiechając się nieznacznie.

Akyes

- Błysk oczu nie ma znaczenia... Mam po prostu żółte, a takie to mają jedynie wilki, nie? - Uśmiechnęła się nikle.
Nogi podciągnęła do siebie, nieco skulając się odruchowo. Oparła brodę o kolana i wpatrywała przed siebie. Pociągnęła nosem, wąchając powietrze. Tak dla pewności, czy nikt tutaj nie idzie.
- Jak długo tutaj jesteś? Chyba niewystarczająco, skoro nie znasz wszystkich - mruknęła.

Victor

Zdarzają się różne rzeczy, a nawet i oczy fioletowe - powiedział, po czym mimowolnie począł się znów rozglądać. Czasem brakowało mu towarzystwa ludzi, a ich tereny ciekawiły go. Odzwyczaił się szczerze od życia między ludźmi, a i często czuł się wokół nich nieswojo i dziwnie. - Zawsze znajdzie się wytłumaczenie, pewnie wiesz jak działają specjalne szkła kontaktowe, hm? - mruknął cicho. Wyciągnął prawą dłoń przed siebie, po czym zaczął przebierać w śniegu, ot tak sobie. - Właśnie chodzi o to, że niemalże rok. Ale rzecz w tym, że nie bywam w wielu miejscach, czasem nawet niektórych unikam. To po prostu mój wybór - dodał, odgarniając z oczu czarne kosmyki grzywki.

Akyes

- Specjalne szkła kontaktowe? Pierwsze słyszę.
Spojrzał na niego zaciekawiona i nie wiedząc o tym, zaczęła gryźć końcówkę sznurka znajdującego się w kapturze.
- Rok? To już długo, biorąc pod uwagę, że wilki raczej często zmieniają watahy. - Uśmiechnęła się do chłopaka.
Odgarnęła ręką kosmyk, który uparcie wpadał w jej oczy. Skrzywiła się, kiedy zorientowała się, że gryzie sznurek od kaptura i szybko go ,,odłożyła na miejsce''.
- Może gdzieś się przeniesiemy? (Na Czekoladowej Łące Cristal ci odpisała, jakby co.)

Victor

To taki jakby kawałek plastiku, który się zakłada, żeby zmienić kolor oczu - powiedział, zastanawiając się, jak to jeszcze lepiej wytłumaczyć. - Ale chyba jakoś straszliwie nie boli, chociaż nigdy tego nie używałem.. - zaśmiał się cicho. To brzmiało dosyć dziwnie, ale innego pomysłu nie miał. - Ja raczej lubię być w jednym miejscu, kiedy odszedłem z mojej rodziny to zdecydowałem, że znajdę sobie stały dom - dodał po chwili, po czym ziewnął, zasłaniając usta palcami, którymi uparcie trzymał rękaw swetra. Słysząc propozycję towarzyszki, pomyślał przez chwilę. W sumie nie było sensu w siedzeniu na zimnej trawie w mieście obcych ludzi, którzy mogą cię złapać w każdej chwili. - Lepiej chodźmy, wolę nie siedzieć na nieswoim terenie - powiedział, po czym wstał, otrzepując spodnie. - Zobaczymy, gdzie nas poniesie - uśmiechnął się lekko, po czym spojrzał na dziewczynę.
(Ano i możemy kontynuować na łące ^^)

Akyes

- Wolę nie próbować tych szkieł - mruknęła i spojrzała na niego. - Gdzie nas poniesie... Hmmm... to nie jest taki zły pomysł, by iść przed siebie.
Uśmiechnęła się szeroko i podniosła się, przeciągając się ze cichym trzaskiem kości.
- Cała skostniałam od tego siedzenia - zachichotała cicho, ot tak z siebie.
Poprawiła nieco kaptur i zaczęła iść w nieznanym sobie kierunku.
(Ok, z.t.)

Victor

Jak wolisz, zresztą nie są aż tak potrzebne - powiedział, zerkając wciąż na dziewczynę. Po chwili widząc, iż wstała i ruszył już przed siebie, tuż za nią. Był ciekawy, gdzie zawędrują.

z.t