Klif Przy Brzegu Morza

Luzza

Nie wiem.. -Spojrzała na morze.- Też nie lubię się nudzić... -Podeszła do brzegu.Włożyła łapę do wody- Może popływamy? Woda jest ciepła! -Krzyknęła-

Hamis

- Nawet się nie nagrzała - Mruknął . - Sprawdź jeszcze raz ja troszkę po leże - Położył się przy brzegu ,ale ochlapał go przypływ .

Luzza

Zaśmiała się i jeszcze raz sprawdziła.- Letnia jest -Uśmiechnęła się i weszła do wody.-

Hamis

- Ide ! - Krzyknął i zaczął powoli płynąć , chodź nie korciło go to tak jak samice . - Co dalej ? - Sapnął znudzony . - Włamiemy się gdzieś !

Luzza

Włamiemy? -Stanęła.- Jeśli pójdziemy do miasteczka to wiesz co nam mogą zrobić?

Hamis

- Nic! - Krzyknął . - Tam nic się nie dzieje a kradzież kurczaka nie jest zabroniona - Uśmiechnął się . - A jeżeli nie chcesz to nie - Sapnął .

Luzza

Poszłabym, tyle że ja stoję na warcie, a Ty bierzesz kuraka. -Uśmiechnęła się- Zgoda?

Hamis

- Oczywiście ! Nie takie rzeczy się robiło ,ale to tylko w sprawach naukowych . - Wyszedł i otrzepał się z wody . - No to ruszamy ! - Krzyknął do wadery i powoli się oddalał .

----------------------------------------------------------------------------
z/t

Luzza

Wyszła i ruszyła za wilkiem- Heeej! Czekaj na mnie -Przyśpieszyła kroku-

__________
z.t

Michael Phantomhive

Człowiek przyszedł nad brzeg czekając na swych towarzyszy. Po chwili zaczął szukać miejsca spoczynku. Wybrał na nie mały kamień.

Luzza

Cześć -Wadera wbiegła na plażę. Uśmiechnęła się i podeszła do Michael'a. Usiadła obok niego.-

Vincenzo

Hop, hop - przydreptał sobie Vijaszek. Niezmiernie się dziś cieszył, gdyż miał okazje odwiedzić miejsce zwane klifem - Czyli wielkim dołem w ziemi znacznie ułatwiającym eksterminacje niektórych osób. Wprost idealnie!
Wilk zachichotał demonicznie, w głowie już obmyślając tysiące przeróżnych planów, których każdy kończył się brutalną śmiercią wybranej przez niego stworzenia. Musi to kiedyś wcielić w życie, musi.
Powolnym, chwiejnym krokiem usiadł sobie pod jedynym rosnącym tu drzewkiem, by zaraz potem ułożyć się w wygodnej pozycji i, co rzadko mu się zdarza, rozmyślać o przeszłości. Aż chce mu się uśmiechać, kiedy zda sobie sprawę, ile istot żywych zrównał już ziemią.

Blade

Blade, jak zwykle z niezadowoleniem wszedł na klif. Spojrzał gdzieś w dół a tam mała kropka.- Yh... -Warknął. Znowu ktoś z watahy. Zszedł ze szczytu i z prędkością światła znalazł się na dole. Wredny wzrok zaczął obserwować nieznajomego. Ciche powarkiwanie wydobyło się z gardła basiora. Naprężył mięśnie, już był gotowy do ataku. Miał nadzieję że nie będzie musiał marnować energii na bezsensowną walkę.

Vincenzo

Spokoju nie ma, jak Vij jest w mieście! Kątem oka spostrzegł on innego wilka. - Przywitać się, to nie łaska? - warknął zdenerwowany, tym, że się go nie zauważa, lub ignoruje. Zdenerwowane spojrzenie utkwił w basiorze. Przygryzł dolną wargę i czekał na jego reakcję. Może po prostu musiał się na kimś wyżyć?

Blade

-Taa.... -Mruknął.- Witaj. -Powiedział z ignorancją. Jednakże, ciągle obserwował rozmówcę.- Co tutaj robisz? -Zapytał, nadal bez zaufania.