Wodospad im. St. Marino

Akela

Dlaczego jestem smutna, pytasz? - Wilczyca zapytała sucho, wpatrując się w samca i marszcząc gniewnie pysk. Uniosła łapę do góry, liznęła ranę i pokazała mu ją. - Widzisz to? - Spytała, wstając i kuśtykając ku Hamisowi i zatrzymując się przy nim. - To rana po nie byle czym! W lesie kręcą się Czarni. - Warknęła, starając się ustać na chorej łapie.

Hamis

Wilk napiął mieście a zatrzęsione , duże i połyskujące kły wyszły mu na wierzch . - Czarni , powiadasz ?! - Powiedział z zapałem i wściekłością w głosie oraz widoczną na całym jego ciele . W jego myślach cofnęła się historia a źrenice pomniejszyły .

Akela

Niestety, było pewne, że wrócą, bo przeciągnęliśmy ich wilki na swoją stronę. - Syknęła, siadając i strzygąc uchem. - Jeden z nich zaatakował mnie rano, ale na szczęście nic poza tą raną mi po nim nie zostało. Jestem ciekawa, kiedy powrócą całym stadem... - Mruknęła, oblizując kły i mrużąc żółtawe ślepia.

Hamis

Basior jednak powstrzymał ekspresje i po dłuższej chwili się uspokoił .
- To dobrze że nic ci nie jest ! Co by wataha bez ciebie zrobiła ... - Powiedział i usiadł niedaleko akeli . - Eh... Ja bym ich najchętniej rozszarpał - Rzekł stanowczo zasmucony .

Akela

Na razie wstrzymajmy się z rozszarpywaniem kogokolwiek. - Mruknęła, owijając chorą łapę kitą i patrząc w bok. - Trzeba tu zwołać jak największą część stada, żeby zrobić zebranie, nikt nie może żyć w niepewności. - Dorzuciła, po czym wstała i spojrzała w niebo. Wzięła głęboki wdech i zawyła jak najdonośniej potrafiła. Po chwili powtórzyła tę czynność i usiadła na ziemię, czekając na odpowiedź ze strony watahy. - Powinni wiedzieć, gdzie jesteśmy.

Justine

Wilczyca z daleka usłyszała głośne wycie Alphy. Po jej głosie wyczuła, że to nie są żarty, więc musiała szybko zlokalizować źródło wycia. Przebiegła się przez połowę terytorium, aż znalazła się nad wodospadem, zauważając Akelę. Zdyszana podeszła do niej, skinęła głową do Hamisa i usiadła na ziemi. - Jestem, co się stało? - Spytała, patrząc wystraszonymi oczami na przywódczynię.

Hamis

- Lepiej nie pytaj . - Rzekł po czym spuścił swój siwy łeb w dół . - Stała się rzecz straszna . - Dokończył wpatrując się w swoje łapy . - Niech Ci Akela wszystko opowie ja idę zrobić leki . - Powiedział i odszedł w stronę swego legowiska .

Arelaine

Biała, zwabiona głosem Alphy przybyła w okolice wodospadu. Ulokowała się w zaroślach, patrząc na resztę wilków. Jej oczy przelotnie błysnęły jasną poświatą, a uszy stanęły na sztorc. Czujna wadera wysunęła pazury z łap i podeszła do zebrania. Na wstępie skinęła łbem. - Przepraszam za zakłócanie spokoju, mam na imię Arelaine. - Jak jej honor nakazał, przedstawiła się. - Doszły mnie słuchy, że mamy pewien problem? - Mruknęła, siadając na piachu i mrużąc żarzące się ślepia.

Akela

Wadera spojrzała na nieznajomą i skinęła łbem. - Witaj Arelaine, jestem Akela. Tak więc owszem, mamy problem z Czarnymi Wilkami. Kiedyś mieliśmy z nimi walkę i zaciągnęliśmy kilku członków ich stada na naszą stronę, więc pewnie teraz będą chcieli się zemścić... - Warknęła pod nosem, rozglądając się po okolicy. - Nie zrobię zebrania, to nie jest nawet połowa stada..

Michael Phantomhive

Człowiek przyszedł na polanę rozejrzał się po czym usiadł na trawie - Witajcie. - podłożył ręce pod szyję i opadł na trawę. - Słyszałem iż mamy kłopot z czarnymi.

Daniel

Basior przybiegł jak najszybciej mógł, stawił się obok Alphy.- Jestem!

Akela

Dobrze, nareszcie ktoś przyszedł. Wolałabym jednak zaczekać jeszcze na Lukę i Kimarę.. - Mruknęła, nerwowo krążąc przy wodospadzie.

Daniel

Spojrzał na Akelę.- Oni mogą zaatakować w każdej chwili -Zmartwił się-

Gość

- Już jestem, przepraszam za spóźnienie. - sapnęła dobiegając do zgromadzonych. Jej mina była zarówno zatroskana, jak i zdenerwowana. Trzepnęła gniewnie włosami próbując usunąć grzywkę z pola widzenia.

Akela

Wiem, wiem, że mogą. - Mruknęła, ponownie marszcząc pysk. - Trzeba wysłać kogoś, kto sprawdzi ich tereny i mniej - więcej dowie się co planują. - Powiedziała, odwracając się do zgromadzenia i patrząc na Kimarę. - Nieszkodzi. - Rzuciła krótko.